Hiszpańska drużyna ma patent na wygrywanie tych rozgrywek. Ligę Europy, która jest kontynuatorem od 2009 r. wcześniejszego Pucharu UEFA nie wygrywała częściej żadna inna drużyna. Co ciekawe, wszystkie triumfy Sevilla świętowała w XXI wieku. Wczorajszy finał rozstrzygnęły rzuty karne.
AS Roma dowodzona przez legendarnego Jose Mourinho przystąpili do spotkania z wielką motywacją. Rok temu zwyciężyli rozgrywki niższej kategorii – Ligę Konferencji, teraz chcieli osiągnąć wyższy pułap. Dla ich szkoleniowca mógł być to szósty puchar w europejskim turnieju.
To piłkarze z Rzymu schodzili na przerwę ciesząc się z prowadzenia. Gola w 35 minucie po asyście Gianluci Manciniego zdobył Paulo Dybala. Jeszcze przed przerwą bramce rzymian zagroził Ivan Rakitić. Po zmianie stron zawodnicy Sevilli zaatakowali z jeszcze większym animuszem. W 55 minucie współautor bramki z I połowy – Mancini, samobójczym uderzeniem doprowadził do wyrównania.
Remisowy wynik utrzymał się do 90 minuty, nie zmienił się także w czasie dogrywki. Na dodatkowy czas Mourinho wprowadził reprezentanta Polski Nicolę Zalewskiego. Młody Polak grał ambitnie, w 105 minucie otrzymał żółtą kartkę, których tego wieczora nie żałował rozjemca spotkania
Sędziujący spotkanie Anglik Anthony Taylor nie uniknął licznych kontrowersji. W 31 minucie po faulu w polu karnym Sevilli na napastniku Romy Abrahamie, po wideoweryfikacji nie odgwizdał rzutu karnego. Takich wątpliwości sędzia nie miał w 75 minucie, kiedy w drugą stronę zdecydował o rzucie karnym dla Sevilli. Po protestach piłkarzy Romy i analizie VAR odwołał jedenastkę. Nie podyktował jej także w 82 minucie kiedy po wrzutce z lewej strony w pole karne Hiszpanów, piłka otarła rękę jednego z obrońców. Stąd po dogrywce w mediach społecznościowych pojawiły się kpiące komentarze, sugerujące, że arbiter nie podyktuje teraz także serii rzutów karnych.
Konkurs jedenastek rozpoczął pozytywnie dla Sevilli Lucas Ocampos, na co odpowiedzał golem Cristante. W drugiej serii po wykorzystanym rzucie karnym przez Lamelę, do „wapna” podszedł Mancini, który chciał zmazać winę za gola samobójczego, jednak ta sztuka mu się nie udała. Wytypowani przez trenera José Luis Mendilibara do 3 i 4 kolejki Rakitić oraz Montiel, w ślad za kolegami również nie spudłowali, co przy pomyłce Ibaneza wyłoniło triumfatora tegorocznej Ligi Europy. Około północy, na pięknym obiekcie Puskas Arena w Budapeszcie kapitan Jesus Navas wzniósł puchar w górę, dając znak sympatykom klubu do wspólnej radości.